Odliczam ten sezon do końca. Wszyscy wypaleni zawodowo, od trenera, przez piłkarzy, na sztabie medycznym kończąc. Manchester był ostatnią nadzieją, że można coś ugrać.

Raz sie przegrywa a raz sie przegrywa

To jest chyba najsłabsza Roma od dobrych 15 lat

Po co trzymać trenera w sytuacji, gdy niedość, że rozpadł się jego pomysł na zespół to zarówno drużyna jak i sam zainteresowany zdają sobie sprawę z tego, że ich drogi po sezonie się rozejdą, więc wszyscy mają wyje!ane?

Rozprzedac za 1/3 wartosci, pozwalniac albo karnie przesunac do Primavery.
Zmiana trenera to za malo

Ranierii zjadł jajecznicę z Maślakami z dwa razy gorszą kadrą )

Ale zarobię na koniec sezonu kasy u buka coś czuję zaczynam od czwartku.

Biedny Fonseca, jak tu w dzisiejszych czasach pokonać Sampdorię bez Messiego i Ronaldo w składzie?

Kumbulla dla mnie mistrz.

A dla mnie Dżeko. Fajnie grał, jak zwykle

Wszyscy fajnie zagrali. Nawet bez trenera takich placków jak ma Samoa powinni przejechać.
Ale jak nie masz ambicji to możesz tylko pomarzyć

Nie jestem profesjonalnym piłkarzem, nie oglądałem meczu, aczkolwiek ilekroć słyszę, że gramy w piłkę (nie ważne na jakim poziomie), to nastawiam się na 2 opcje. Albo wygrywamy albo przegrywamy.z doświadczenia wiem że żeby zdobyć bramkę lub wygrać wystarczy zapier... Wiecej niż przeciwnicy. Trener out, zawodnicy out, do Cypru. Niestety świat polega teraz na pieniądzach, zawodnicy się bardziej skupiają na tym ile kto zarabia, zamiast tego co kto chce w życiu osiągnąć. Dobranoc

Co chcecie od Maślaka ? Może chce Nam zrobić ostania przysługę i zająć miejsce w tabeli poza pucharami sołtysa

Forza Sassuolo !

Tu nie ma co trenować! Tu trza dzwonić!

Omen czy ja wiem za Zdenka Enrique było chyba podobnie kwaśno. Wracamy do punktu wyjścia z tą różnicą że już amerykańskiej kapusty na topienie w transfery nie będzie. Same długi i zgliszcza

Zespół został przygotowany do sezonu jakby miał sobie rywalizować co tydzień w Serie C i już od dwóch miesięcy nie biegają. Takie są efekty złych przygotowań latem. Inne zespoły biegają, nasi stoją i się patrzą, a od 60 minuty oddychają rękawami. Z takich, nie innych przygotowań wynika też coraz większa ilość kontuzji w drugiej części sezonu, ale najgorsze jest te meczowe zmęczenie, gdzie piłkarze już mają dosyć.

Wczoraj Cristante się nabiegał, ale jakby był w formie fizycznej to nie zrobiłby dziesięciu fauli, a tak był za każdym razem o ułamek sekundy spóźniony i większość sędziów wyrzuciłaby go już w okolicach 60 minuty, a "zgrzany" Orsato to i w pierwszej połowie. Zwyczajnie nie mają sił. Inni mają, oni nie. I nie jest to problem naszych 30+ w ataku, bo kondycyjnie nie dają rady młodzi Villar, Kumbulla i Ibanez, nie dają rady ci w średnim wieku jak Veretout czy Spinazzola. Mam wrażenie, że w Romie żaden wiek nie jest dobry by wytrzymać kondycyjnie trudy sezonu. Po prostu każdy jedzie na oparach.

Pojawiają się komentarze tu na stronie, że dużo meczów i że niektórzy za dużo grali. Taki Veretout, który jest wrakiem od kilku tygodni zagrał 2550 minut. W Napoli taki Zieliński ma 2890 minut i nie widać po nim zmęczenia, a do tego przecież gra w reprezentacji. W Atalancie De Roon nabiegał 3388 minut, a Freuler 3293 minuty - też grają dodatkowo w drużynach narodowych, w przeciwieństwie do Veretout. Ludzie, to prawie 8,5-9,5 meczu więcej od naszego Francuza (plus Freuler 5 pełnych spotkań w reprze, a De Roon 4). Razem około 15 meczów więcej w nogach od Veretout. I oni cały czas grają i biegają, bez kontuzji i bez truchtania, bo w sumie nie mają zmienników. Jedyny jako taki, Pasalic, był trzy miesiące połamany. U nas z kolei dziewczyny pomykają na ostatnich oparach.

Najbardziej eksploatowany Mancini rozegrał 3170 minut. W Atalancie tyle mają Romero i Toloi, a Djimsiti prawie 3500 (plus 810 minut reprezentacji!). Wychodzi na to, że Albańczyk rozegrał 19,5 meczu więcej, a więc całą rundę, od Veretout i 14 więcej od Manciniego, dawanych tu często na stronie jako przykłady piłkarzy grających "za dużo". I on i inni gracze La Dei biegają, a nasze dziewczyny niekoniecznie. I nie, od razu odpowiem, w obronie i w pomocy nie grają u nas 35-latkowie, jak w ataku. Zajechani są wszyscy. Wystarczy popatrzeć też na graczy Sampy, która wczoraj kondycyjnie wyglądała dużo lepiej od nas. Aguelo, który tam ośmieszał Santona i Villara na prawej stronie ma 2950 rozegranych minut. 400 więcej od Veretout. Thorsby ma tyle co nasz Francuz, a wczoraj zbierał wszystkie stykowe piłki, bo nasi biedni "zajechani sezonem" pomocnicy nie nadążali.

#Przygotowaniadosezonuwpytę

Ewidentnie wszystkie siły rzucamy na rewanż z MU

Abruzzi , bo piłka nożna zaczyna się w głowie i kończy się w głowie. A nogi to tylko narządzie do gry. Jeśli masz wyprutą czachę, gdzie oprócz wiatru hula zabawa i pieniądz, to taki efekt jaki jest...

To druga sprawa i ich cały też "mental". Aczkolwiek wchodzimy tu na ten grunt, że takie rzeczy to tylko u nas, bo jakoś inni zapierniczają. Myślę, że to i jedno i drugie. Może nadal w Trigorii jest jak mawiał Zdenek...

... Zresztą wiesz, nawet wczoraj ta sytuacja z Pellegrinim. Rodziło mu się dziecko, wiadomo, coś pięknego... Ale nie wydaje mi się, że w innych klubach piłkarz zostaje zwalniany z obowiązku grania w meczu... Czy też inaczej... jakby grali wczoraj pierwszy mecz z Manchesterem, to by pewnie musiał z zespołem jechać... a tak, wszystko wszystkim jedno. Też takie nieprofesjonalne przyzwolenia w klubie.

Ale te problemy kondycyjnie ciągną się za nami latami. Przecież też zmieniają się personalia, sztab, trenerzy, a to wszystko wraca. Pamiętam jak za Rudiego, bez mała cały sezon przeczłapali, gdzie jak jedną +/- połowę na dobrym tempie to było maksimum możliwości.

Pewne problemy, w tym mentalne są w tym klubie, chyba dziedziczone z człowieka, na człowieka, z piłkarza na piłkarza.

Ale takiej degrengolady fizycznej nie było. Zresztą zwyczajowo mieliśmy zadyszkę w styczniu, na początku lutego, a potem zespół znowu grał lepiej. Teraz z tygodnia na tydzień jest gorzej i tak już od dobrych dwóch miesięcy.

Bo tutaj jest taka mentalność - jeden z drugim myśli: najpierw muszę się namęczyć by znaleźć się w Champions League a potem mam całą jesień zbabraną, bo zajęte wtorki lub środy... Zero wyjść do restauracji, dyskotek... Po co mi to?

Pamiętam kiedyś wywiad z Wojtkiem Szczęsnym po przejściu do Juve. Stwierdził wówczas coś miej więcej, że w Juve w przeciwieństwie do Romy chce sie wygrywać.

Ja stoję na stanowisku że nic tak nie niszczy mentalności jak brak zwycięstw. Ale na brak wygrywania dostają przyzwolenie z góry "bo ten mecz nie jest ważny", "bo ten puchar to gówno" itd. Tak nie można. Na mecz musi być pełna mobilizacja. U mnie w "buraczanej lidze" jak był mecz to na baczność stali wszyscy, nawet sprzątaczki, bo to kuźwa jest ten moment na który wszyscy pracują. A tego w Romie chyba nie ma. Idą sobie pokopać piłkę a nie grać mecz. Ale mówię, to przez odpuszczanie meczy za przyzwoleniem z góry. Następuje rozluźnienie i klapa. Jak głowa jest to i siły jakoś wracają. Pewnie że cudów nie będzie i w końcu organizm padnie, to też prawda.

Zdenek Zeman mówił już dawno o tej "rzymskiej mentalności". Nie tylko brak apetytu na zwycięstwa ale przede wszystkim etos pracy ...

Na przestrzeni lat gramy raczej słabo, a jak już się zdarzy sezon 80+ pkt jak za Rudiego, Lysego czy nawet jeszcze Siwego, to wyskakuje Inter czy potem Juve z rekordem i dupa blada. Przez te 20 lat chociaż jedno mistrzostwo by się przydało. Wtedy może ten klub złapałby stabilizację.

Myślę że w tym sezonie walczymy jeszcze o to żeby w przyszłym sezonie nie grać w pucharze konferencji.

Mistrzostwo to byłoby coś - jasne że tak. Ale z drugiej strony co roku powtarzam: wygrajcie chociaż ten puchar! A jest olewka. Wygrać cokolwiek, skoro nie możemy majstra. Z przykrością muszę przywołać przykład laczków, którzy zaczynali od wygrywania pucharu Italii. Byli tak słabi że do Europy mogli wejść tylko taką drogą. Dziś niestety są stabilniejszym zespołem od nas, chociaż na papierze to może i słabszym (nie wiem, nie umiem ocenić). A w tym sezonie to nie tylko nic nie wygramy. Gorzej, nie mamy jakiegoś symbolicznego zwycięstwa np. nad Juve czy laczkami, albo Interem. Nie mamy nic do czego można by się odwołać, nic co by dawało poczucie siły, nic co by budowało i cementowało drużynę. Oni razem nic nie wywalczyli, żadnego choćby symbolicznego sukcesu.

Kurde już chyba z piąty albo szósty trener nie potrafi Romy fizycznie przygotować. Co za niedołęgi a nie fachowcy. Przyjdzie zima i co rok to samo, Roma ch.ujowo przygotowana fizycznie, kontuzje, zmiana zespołów od przygotowań fizycznych itp. A może problem leży gdzie indziej?

Multum kontuzji było zawsze, natomiast siły to oni mieli za Garcii, Spallettiego, Di Francesco do końca sezonu, z jakimś przystankiem w styczniu, gdzie o tej porze zgnietli za DiFra Barcelonę i jakby nie sędzia, to wyeliminowaliby też Liverpool. Za Spala cisnęli do końca w dwóch sezonach, jak przejął zespół po Garcii to miał serię 13 wygranych i 4 remisy w ostatnich 17 meczach sezonu i to był zespół, który na boisku dominował w lutym, marcu, kwietniu, maju. Czegoś takiego jak w drugiej części tego sezonu do tej pory nie było, że z ogórkami mają 50% posiadania piłki, nie dają rady biegać i przegrywają.

Canis no wlanie i Zdenek i Szczęsny o tym mówili.
W tym klubie nie ma ani mentalność zwycięzcy ani etosu pracy. Żaden trener tego nie ogarnie.