Aktualnie na stronie przebywa 9 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Dwukrotne 3-3 z Atalantą, 2-2 z Chievo, 0-2 z Bologną i tak można wyliczać mecze, w których Giallorossi stracili w tym sezonie więcej niż jednego gola. W obecnym sezonie ma się wrażenie jakbyśmy przenieśli się sześć lat wstecz do czasów Zdenka Zemana i jego słynnej Zemalnandii. Liczby są bowiem nieubłagalne.
Giallorossi stracili w tym sezonie już 29 goli w 21 meczach ligowych (1,3 na spotkanie) i jest to trzeci najgorszy wynik w ostatnich piętnastu latach. Tylko właśnie w sezonie 2012/2013 z Czechem na ławce Roma miała o tej porze 33 stracone bramki, a także 30 straconych goli w rozgrywkach 2004/2005, gdy walczyła do końca o utrzymanie. Dziś Giallorossi są drugim najgorzej broniącym zespołem w pierwszej dziesiątce. Więcej straconych bramek ma tylko Atalanta, która jednak strzeliła o siedem więcej. Roma straciła tyle samo bramek co Udinese i tylko o jedną mniej od Spal i Cagliari.
Przed rokiem Giallorossi mieli o tej porze 16 straconych bramek, a sezon zamknęli z 28. Zatem na półmetku rozgrywek, po 21 kolejkach, zespół Di Francesco ma dziś więcej straconych bramek niż w całym poprzednim sezonie. Przed rokiem o tej porze drużyna mogła pochwalić się 10 czystymi kontami. W tym sezonie jest ich tylko 4. Przed rokiem Giallorossi mieli tylko 3 takie mecze, w których tracili więcej niż jednego gola. Dziś zespół ma 10 spotkań z 21, w których tracił co najmniej dwie bramki. W tym sezonie Roma doznała ponadto z rąk przeciwników czterech odrobień wyników przy ponad jednym golu straty: z 3-0 na 3-3 z Atalantą, z 2-0 na 2-2 z Chievo, z 2-0 na 2-2 z Cagliari, z 2-0 na 2-2 z Torino (mecz zakończony wygraną 3-2). Aby znaleźć ostatni taki przypadek trzeba by cofnąć się do października 2016 roku i meczu z Austrią Wiedeń, gdy prowadzący 3-1 zespół Spallettiego zremisował mecz 3-3.
Komentarze (9)
A co najgorsze to nie specjalnie się zapowiada, by teraz w zimie kogoś sprowadzono dla ratowania defensywy. Jakieś wypożyczenie, albo starszy gracz. Zawsze coś można kombinować, może akurat ktoś odpali. Za Sabatiniego trafili do nas taki Keita, Maicon czy Heinze i robili robotę.
2018/2019 - 21 kolejka:
9 wygranych - 6 remisów - 5 porażek (bramki 40-29). Punkty: 34
2012/2013 - 21 kolejka:
10 wygranych - 3 remisy - 8 porażek (bramki 44-35). Punkty: 33
Może komuś robi ten jeden punkt jakąś różnicę, ale dla mnie to ten sam poziom żenady i degrengolady, jak nie większy. Do tego trzeba dodać, że dziś mamy drużynę, która jeszcze rok temu jako tako wyglądała, miała półfinał Ligi Mistrzów, a dwa lata temu ugrała 87 punktów (rekord). Za Zemana był zespół pozostawiony po Ranierim/Montelli i Luśku, w przebudowie, z kiepskimi wynikami przez dwa lata i z dziwnymi graczami w kadrze jak Pirisy, Bradleye i Dodo. No i truskawka na torcie: Tachtsidis.
Roma gra na boisku identyczną kupę co wtedy. Jedynie rywale są gorsi i to oni trzymają Di Francesco na fotelu, a nie on sam. Dziś walczymy o czwarte miejsce i mamy punkt straty. Za Zemana trzeba było walczyć minimum o trzecie i wtedy mieliśmy dziesięć oczek straty do trzeciej i drugiej pozycji. W tamtym sezonie Di Francesco też już by nie było o tej porze na ławce. Tym bardziej, że zespół zajmował w ostatnich latach stale 2-3 miejsce, a teraz gra na poziomie 5-7, jeśli chodzi o średnią punktów w ostatnich latach.
0-2 z Bologną, 0-2 ze Spal, 3-3 z 3-0 z Atalantą, 2-2 z 0-2 z Chievo to taka typowa Zemanlandia. Mamy tego potwierdzenie w meczach, w tym co widzimy na boisku i w tabeli. Oczywiście zawsze jest nadzieja, że się ogarną, ale nie wygląda to różowo.
Wiem, że najłatwiej jest krytykować, ale niektórzy muszą się tutaj zdecydować na jakieś stanowisko. Ja dałem nowemu zespołowi kredyt zaufania, ale z każdym meczem czołówka tabeli nam odjeżdżala. Wg mnie EDF był już na wylocie, ale urwał się że stryczka, a Roma obudziła się za przysłowiowe 5 dwunasta. To że wczoraj był tylko remis nie przekreśla dobrej tendencji jaka możemy obserwować od miesiąca. Nie wiem bo się martwić na zapas. Atalanta gra taka piłkę, że w pojedynczym meczu może nawet Juve klepnac i nie będzie to mega sensacja.