Aktualnie na stronie przebywa 7 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Giallorossi wygrali w niedzielne południe z Udinese 3-0. Doppiettą popisał się Jordan Veretout. Były pomocnik Fiorentiny otworzył wynik spotkania już w 5' minucie gry. Świetną asystą z prawej strony boiska popisał się Gianluca Mancini, który idealnie dośrodkował w pole karne. Tam z pod opieki obrońców uwolnił się Veretout, który strzałem z głowy pokonał Juana Musso. W 25' minucie francuski pomocnik podwyższył wynik spotkania pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany za faul bramkarza gości na Mkhitaryanie. Pięć minut później do siatki trafił Pellegrini, ale gol został anulowany po interwencji VAR. Sędzia dopatrzył się przewinienia Ormianina na Larsenie. Do przerwy gracze Udinese nie oddali ani jednego strzału na bramkę Lopeza.
Po zmianie stron inicjatywę przejęli goście. Roma starała się kontrolować przebieg spotkania i nie pozwalała na zbyt wiele. Grała zachowawczo oszczędzając siły na czwartkowy mecz z Bragą. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał Deulofeu. Świetną interwencją popisał się w tej sytuacji Pau Lopez, który przewidział intencję Hiszpana i nie dał się obejść wyłuskując piłkę z pod nóg napastnika.
Teraz podopiecznych Fonseci czeka starcie w Lidze Europy z Bragą. Maraton meczowy czas start.
ROMA - UDINESE 3-0
1-0 Jordan Veretout 5'
2-0 Jordan Veretout (RK) 25'
3-0 Pedro 90 + 3'
ROMA (3-4-2-1): Pau Lopez; Mancini, Cristante, Ibanez; Karsdorp, Villar, Veretout (77′ Pedro), Spinazzola (86′ Bruno Peres); Pellegrini (86′ Diawara), Mkhitaryan; Borja Mayoral (68′ Dzeko).
Ławka: Mirante, Fuzato, Santon, Fazio, Pastore, Perez, El Shaarawy.
Trener: Paulo Fonseca.
Udinese (3-5-1-1): Musso; Bonifazi, Nuytinck, Samir; Stryger Larsen (62′ Molina), De Paul, Walace (84′ Nestorovski), Arslan (74′ Makengo) , Zeegelaar (74′ Owejan); Deulofeu; Llorente (62’Okaka)
Ławka: Scuffet, Gasparini, Becao, De Maio, Micin, Braaf.
Trener: Luca Gotti.
Arbiter: Piero Giacomelli z Triestru
Asystenci: Tegoni – Schirru.
Czwary arbiter: Manganiello.
VAR: Banti.
Komentarze (10)
Sama gra jak zwykle świetna pierwsza połowa i klasyczna druga to jest mizerna i dogrywanie, wszystko jest okej póki przeciwnik nic nie wpakuje, gorzej jak coś wpada wtedy są nerwy. Szkoda że nawet mając tak jak dziś ławkę dość niezłą jak na cały nasz sezony pierwsza zmiana w 70 minucie, jest Peres, Perez, Diawarra, Pedro, Dzeko, Szarawy no ma kto wejść...
Zastanawiam sie po co Fazio na ławce ? Można by było go do klubu kokosa bo i tak nic nie wnosi a na ławce mógłby posiedzieć junior, szkoda mi chłopa że nie ma ambicji pograć coś jeszcze.
Fenomenalny Milan, rewelacja rozgrywek na ustach wszystkich: 49 punktów.
Walczący dzielnie o mistrzostwo Inter z pierwszych stron gazet: 50 punktów.
Why?
Jaka Roma jest każdy widzi i ten mecz był jej nowym "klasykiem" - rywala o wiele gorszego w pierwszej połowie gnieciemy, a potem na trybie oszczędnym wynik doprowadzamy do końca, nierzadko z kilkoma nerwowymi momentami, czasami dorzucając gola. Dla mnie? Ekstra. Serio, w meczach z zespołami z dołu tabeli wyglądamy jak Juve za najlepszych lat. A nie jesteśmy w ich miejscu bo, co też każdy doskonale wie - przewalamy z czołówką wszystko. Jak nie Roma, zazwyczaj walczyliśmy coś z górą tabeli i koncertowo wtapialiśmy z frajerami. Jak widać daje to podobne efekty punktowe.
Jasne, ten sezon jest popieprzony. Czy w normalnym bylibyśmy z taką zdobyczą punktów na tym miejscu w tabeli? Czy nasze miejsce w LM (Juve i Napletoni z zaległymi meczami) wynika z gorszej dyspozycji liderów (Milan... teraz niepewny Inter), w tym Juve (chociaż oni to pewnie w marcu odpalą tradycyjnie i zostawią czołówkę w tyle)? Nie mam zielonego pojęcia i raczej nikt nie może tego jednoznacznie ocenić, ale... średnie to ma znaczenie. Czy ktoś pamięta sezon Garcii? Przepiękna piłka, cudowny zespół, rekord punktowy... i na co to wszystko, skoro Juve wtedy się wkurzyło, pier****** sobie 100+ punktów i dobranoc. Zawsze pozycja w tabeli jest uzależniona od dyspozycji rywali.
Nie apeluję o zachwyty, nie namawiam do euforii, albo nawet do... zadowolenia. Prawda jest taka że dwie słabe kolejki i wypadamy poza strefę LE. Ale, nie licząc ewentualnie Juve, rywale też będą mieć słabsze dni. To nie jest sezon na walenie rekordów zwycięstw. Sezon wygra (nie mówię o mistrzostwie) ten, kto wtopi najmniej. W tym zespole jest masa do poprawy, konieczność wyhodowania sobie jakichkolwiek jaj w meczach z mocniejszymi rywalami, ale naprawdę uważam że nie zasługuje na takie potężne cęgi jakie non-stop zbiera. Skład na papierze nie jest najgorszy, wychodzimy powoli z bagna kadrowego w jakie pakował nas Łysy z Sevilli, ale jest kilku grajków którzy dobrze rokują na przyszłość i należy im się cierpliwość - jak np. Mancini, który był nazywany niewypałem zaraz po transferze, a teraz lideruje defensywie. Czy Fonsece? Osobiście mam mieszane uczucia i wydaje mi się że powinniśmy poczekać z oceną do końca sezonu. Może gdyby Pinto wsparty Friedkinami przeprowadził dobre, nie mówię że fenomenalne, ale dobre okienko, to i z większymi rywalami zaczęlibyśmy grać? Jeśli zakwalifikowalibyśmy się do LM i nie byłby w zasięgu żaden banger w postaci Allegriego, to nie widzę ciekawszych opcji od próby "stabilizacji". Jest szansa że kolejni gracze zaliczyliby progres, a z nowo sprowadzonymi naprawdę piękna momentami piłka jaką gramy zaczęłaby funkcjonować w ważnych meczach.
Trochę się rozpisałem, ale wracając na koniec do meczu: dobrze mi się ogląda taką Romę... w takich meczach! Nie muszę drżeć o każdy wynik, co jest uczuciem obcym. Gdyby nie klops Cristante (gdzie kilka sytuacji wcześniej uratował) to mecz otarłby się o perfekcję, a tak to tylko Lopez podbudował swoją psychę fenomenalną interwencją, więc nie ma co lamentować.
DAJE ROMA!