Aktualnie na stronie przebywa 16 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Giallorossi odnieśli zwycięstwo na starcie amerykańskiego tourne. Zespół Rudiego Garcii pokonał 1-0 Liverpool, a zwycięskiego gola zdobył, w ostatniej minucie meczu, Borriello, który wykorzystał dośrodkowanie od Pettinariego. Debiuty zaliczyli Keita i Iturbe. Teraz czas na Guiness Cup.
ROMA - LIVERPOOL 1-0 (0-0)
1-0 Borriello 90'
ROMA (4-3-3): Skorupski (Lobont 61') - Somma (Balasa 61'), Castan (Calabresi 61'), Benatia (Romagnoli 46'), Cole (Emanuelson 61' ) - Keita (Pettinari 61'), Florenzi (Uçan 61'), Nainggolan (Paredes 61') - Ljajic (Sanabria 61'), Totti (Borriello 61'), Iturbe (Destro 46')
Ławka: De Sanctis, Svedkauskas, Capradossi, Golubovic, De Rossi, Pjanic
LIVERPOOL (4-3-3): Jones - Kelly (Coady 67'), Skrtel, Coates (Agger 61'), Enrique - Lucas, Allen (Henderson 77'), Coutinho (Phillips 85') - Ibe (Suso 77'), Lambert (Peterson 61') - Borini (Can 12')
Ławka: Ward, Robinson.
Żółte kartki: Nainggolan (Roma), Leiva, Phillips (Liverpool)
Komentarze (14)
Forza Roma!
Kibiców było sporo na stadionie, ale 3/4 to byli kibice Poolu.
Co do tych koszulek, o których ktoś wspomniał, że "na żywo" wyglądają lepiej. W mojej ocenie tak nie jest, dalej uważam, że są tandetne. O bluzie bramkarza nie wspominając. Czarna płachta z jakimś różowymi elementami. Lol. Kappa robiła świetne bluzy. Zielone, żółte. Żywe, fajne kolory. No i co mnie też dziwi, oba komplety na prezentacji wydawały się być przylegające do ciała, a w meczu z Indonezją miałem wrażenie, że nasi grają w jakichś workach, jakby mieli za duże trykoty o co najmniej 2 rozmiary. Ale, nie będę już narzekał. Kto widział stroje ManU, ten zrozumie :D
FORZA!
Z nowych zawodników obu drużyn najbardziej wyróżnił się Emre Can, a najsłabiej to chyba Lambert, który nie pograł za wiele przy Benatii. Wynik tego meczu nie ma większego znaczenia poza statystycznym.
Nie zgadzam się, że zagrali dobrze taktycznie, bo mecz trochę przypominał mi kopanie się po czole z niektórych meczów minionego sezonu - bez pomysłu w ataku i bez chęci zdobycia gola. Ostrożnie, byle nie stracić bramki. Ale to dopiero start przygotowań, więc nie ma co ferować wyroków. Jak napisał Majkel, mecz bez historii. Kto nie widział, nie ma czego żałować. Wyniku nie będę komentował, bo równie dobrze mógł wygrać Liverpool.