Aktualnie na stronie przebywa 24 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Karuzela transferowa ruszyła oficjalnie i kibice Romy, jak co roku, czekają i marzą. Tytuły i pierwsze strony gazet są jednak zarezerwowane na razie dla innych: od Interu do Juve, od Kondogbii do Mandzukica. W Trigorii pracuje się w cieniu (na razie tylko nad sprzedażami), jednak jest poczucie, że bardzo szybko, eksperci transferowi będa musieli liczyć się z Romą i zwłaszcza z Walterem Sabatinim, gdyż mamy lipiec, miesiąc, w którym dyrektor sportowy włącza piąty bieg.
Taka jest historia ostatnich czterech lat. Między cichym czerwcowym oczekiwaniem i sierpniowymi korektami w ostatniej chwili, jest miesiąc środkowy. W nim Walter Sabatini wchodzi na rynek twardą nogą: w 15-20 pełnych zgiełku dni mercato tworzy trzon zespołu. Tak było latem 2011, w najtrudniejszym roku zamknięcia porozumienia bank-Amerykanie. Od Jose Angela do Bojana, od Stekelenbruga do argentyńskiego duetu Lamela-Heinze. Również za czasów Zemana, w 2012 roku, Sabatini zamknął większość transferów między połową a końcem lipca, oddając Czechowi siedmiu graczy: Dodo, Bradley, Castan, Tachtsidis, Destro, Piris i Balzaretti.
Symboliczny był nagły zryw w ostatnich dwóch sezonach. W 2013 roku, w pełnym marazmie po 26 maja, lęki o obawy kibiców zostały zmiecione przez salwy transferów: najpierw młodzi Skorupski i Jedvaj, potem asy, Maicon, Benatia, Strootman i De Sanctisa. Te operacje zmieniły głęboko oblicze i wielkość Romy. A rok temu? Te same rozwiązanie. Od 1 lipca Sabatini pozyskał: Cole'a, Emanuelsona, Ucana, Iturbe wyrwanego Juve i Astoriego odebranego Lazio. Nie wszystkie pączki, niestety, wypłynęły na powierzchnię. Wiemy jednak przynajmniej, że będziemy się dobrze bawić również tego lata. Taniec Romy dopiero się rozpoczyna.
Komentarze (9)
Sytuację mogłoby nieco uratować dobrze przeprowadzone okienko transferowe, na co niestety za bardzo się nie zapowiada.