Aktualnie na stronie przebywa 27 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
(Il Romanista) Podnieśmy się! – pisał wczoraj “Il Romanista” na pierwszej stronie. I jak można się nie zgodzić? Pytamy jednak Luisa Enrique, którego gorącymi zwolennikami dalej jesteśmy, w jaki sposób to zrobić? Ponieważ to on i tylko on ma prawo i obowiązek nam na to pytanie odpowiedzieć.
Sytuacja jest poważna, naprawdę poważna. Nie trzeba chyba nikomu tym przypominać. No dobrze. A raczej , bardzo źle. Moglibyśmy zdecydować się teraz na zmianę pozycji, dołączyć do płaczków i chórów oburzonych protestów przeciw klubowi, trenerowi i piłkarzom. Nie zrobimy tego, a przynajmniej ja tego nie zrobię. I myślę, że wielu stanie po mojej stronie. Nie jest prawdą, że było lepiej, kiedy było gorzej. Moglibyśmy też, zupełnie przeciwnie, zdecydować się zostać przy swoim i trwać na tej pozycji uparcie na przekór całemu światu. No bo co nas to obchodzi… Ale i takie podejście byłoby głupotą. Bezmyślne powtarzanie swojej śpiewki nie wydaje mi się dobrym pomysłem…
A więc? Zgadzam się, jak już mówiłem, z tym, co napisał wczoraj Fotia. Możemy się zagotować, gryźć się, zamartwiać i wściekać. Możemy też znaleźć inne sposoby, żeby wyrazić nasz (jak najgorszy) stan uczuć. Ale to Luis Enrique musi przemówić. Musi przemówić do nas, wyjaśnić nam, co – jego zdaniem – nie działa w tej drużynie. I co zamierza z tym zrobić w oczekiwaniu, aż jakiś mistrz (ma rację De Rossi) zjawi się, żeby go wzmocnić i nadać jeszcze w tym sezonie chociaż odrobinę widoczności i ciągłości jego projektowi. Jeśli tego nie zrobi, będziemy musieli dojść do wniosku, że ów projekt to jakaś mglista wizja, a jego pomysłodawca, ogłuszony ostatnimi wydarzeniami, mówi bez ładu i składu. Nigdy tak nie myśleliśmy i dalej tak nie myślimy. Ale nikt, nawet Luis Enrique, nie może nas prosić, żebyśmy byli posłuszni , walczyli i wierzyli mu na słowo.
Kilka pytań powinni zdać Luisowi Enrique także dziennikarze. Zacznę od razu ja. Zacznę od prostej rzeczy, którą dobrze widzą wszyscy. To prawda, że Roma popełnia błędy. Ale to nie błędy są najpoważniejszym problemem. W piłce nożnej i w życiu błędy to coś normalnego. Prawdziwy problem polega na tym, że prawie każda piłka stracona na środku boiska, a nawet bardziej z przodu (tak się stało także w niedzielę, przy pierwszym golu Lazio), prowadzi do sytuacji potencjalnie nienaprawialnych przez obronę, która jest taka jaka jest. Przed atakiem przeciwnika otwiera się jak Morze Czerwone. Chciałbym więc wiedzieć, drogi Enrique, także w trosce o moje zdrowie, czy Pana projekt przewiduje, czy też nie, jakieś środki zaradcze w tym zakresie. A jeśli tak, to jakie? Trzeba je zastosować od zaraz (choć i teraz jest już późno), a nie kiedy Roma stanie się drużyną z Marsa. Daj nam znać, Luis. Ponieważ wierność ideom, zwłaszcza jeśli są to – jak w Pana przypadku – dobre idee, to coś wspaniałego. Ale trzeba też do nich przekonać. A żeby do nich przekonać, trzeba je jakoś uzasadnić!
Autor: PAOLO FRANCHI
Tłumaczenie: kaisa
Komentarze (14)
prosze prosze prosze prosze
1. Czy zbyt częste odpowiadanie na proste pytania na konferencji prasowej w formie "nie wiem", to oznaka lekceważenia kibiców czy zwykły brak kompetencji?
2. Czy - to odnośnie chorych zasad - jeśli na odprawę przedmeczową przed finałem Ligi Mistrzów spóźniłoby się np. 5 piłkarzy, to zagraliby chłopacy z Primavery?
3. Czy można w końcu dokładnie wyjaśnić na czym ten projekt polega? Bo ja się już pogubiłem...
I pytania najważniejsze, fundamentalne
Dlaczego drużyna musi grać systemem 1000 podań w poprzek boiska, skoro każde niecelne podanie (w każdej akcji jest ich kilka) to zalążek gola dla rywali? Dlaczego gramy tak ryzykownie i popełniamy tak proste błędy? Dlaczego po tygodniu przygotowań, niezakłóconym żadnym innym wydarzeniem, drużyna wychodzi na boisko i spuszcza głowę? Dlaczego uparcie nie próbuje się rozszyfrować gry rywala tylko idzie się na łatwiznę i uważa, że jeśli ma się przy nodze piłkę to ma się także zwycięstwo?
To znów młody trener, nie lepiej poszukać jakiegoś doświadczonego? Przed sezonem byłem jego zwolennikiem, teraz już sam nie wiem, podobno obrony w Chelsea nie potrafi ogarnąć, nie wiem czy u nas by to zrobił.
Ale i tak plota, bo za Enrique w ogień zarząd skoczy...
Kiedy pan odejdzie?
dlatego chcę zmiany bo myślę, że pogrążymy się w środek tabeli...
Co do idei to ja polemizowalbym czy wogole taka jest.
LuE ma jakas swoja zoltodziobowa wizje gry.. ktora przegrywa mecz za meczem. Ma jeden sposob na gre i taktyke, "gramy swoje" i "
Nie sprawdza sie bo jest slabym trenerem i tyle. Nie potrafi uczyc sie na bledach, wyciagac wnioskow i nie nadaje sie do Serie A gdzie taktyke trzeba ukladac pod rywala a nie "gramy swoje". Grac swoje moze Barcelona bo ma w skaldzie geniuszy.
----" Chciałbym więc wiedzieć, drogi Enrique, także w trosce o moje zdrowie, czy Pana projekt przewiduje, czy też nie, jakieś środki zaradcze w tym zakresie. A jeśli tak, to jakie? Trzeba je zastosować od zaraz (choć i teraz jest już późno), a nie kiedy Roma stanie się drużyną z Marsa. Daj nam znać, Luis. Ponieważ wierność ideom, zwłaszcza jeśli są to – jak w Pana przypadku – dobre idee, to coś wspaniałego. Ale trzeba też do nich przekonać. A żeby do nich przekonać, trzeba je jakoś uzasadnić!"---
Srodki zaradcze ? Luis przez 3/4 sezonu ich nie znalazl, "
W pilce dobra idea jest tylko taka kiedy jest to idea wygrywania meczow i osiagania wynikow. Luisa "idea" sie w tym zakresie jak narazie nie sprawdza.
RoMaO moze na pytania mold ci odpowie, ostani wierzacy w "
Poza tym jesteśmy w tej chwili na minusie 27 mln euro. Wiadomo, zniwelowałyby taką stratę w przyszłym roku rozgrywki Cl, ale ich jak wiadomo nie będzie. Bez wyników i przy odpuszczaniu kolejnych sezonów będzie jeszcze gorzej finansowo niż w ostatnich latach za Sensich. Wyniki to podstawa, bez nich i marketing będzie leżał i kwiczał, bo kto będzie chciał wydawać pieniądze na średniaka Serie A?