Aktualnie na stronie przebywa 19 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
(Il Tempo – A.Serafini) „Zawiesić buty na kołku? Nigdy”. Bardziej niż zamiar, brzmi to jak obietnica Francesco Tottiego, gdyż jeśli boisko daje więcej pewników niż wątpliwości, to nie można zrobić niczego innego niż oddalić moment opuszczenia sceny.
I jeśli w historii nigdy nie było to problemem dla większości mistrzów, którzy byli o krok od zakończenia kariery, dylemat staje się trudniejszy dla kapitana Romy, jednego z niewielu, którzy nie zaznali smaku noszenia innych barw. Klimat niepewności związanej z przyszłością numeru 10, wywołał coś w rodzaju pożaru na całym świecie, gdyż tego rodzaju okazja nie przydarza się na co dzień. Nie przez przypadek wielu agentów zaczyna kręcić się w ostatnich tygodniach wokół Tottiego, otwierając kanały komunikacyjne z klubami zainteresowanymi ewentualnymi negocjacjami. W ostatnim czasie wzrosła liczba telefonów międzykontynentalnych, od Emiratów Arabskich po Daleki Wschód. Petrodolary z Abu Dhabi są gotowe stanąć za zainteresowaniem Al-Jaziry, klubu, w którym gra były gracz Giallorossich, Vucinic i który był zeszłego lata o rok od zamknięcia operacji sprowadzenia Gervinho.
Najbardziej niepokojące syreny napływają jednak z Japonii, kraju, który z największą wiernością śledził całą karierę Francesco, uznawanego za piłkarskiego Boga, nawet lepszego do najbardziej uwielbianego Roberto Baggio. Dlatego w kraju wschodzącego słońca są gotowi przekonać Tottiego, który nigdy jednak do tej pory nie brał pod uwagę takich hipotez. Z drugiej strony przy scenariuszu odejścia w przyszłości, na szczycie listy kapitana pojawiają się Stany Zjednoczone, gdzie New York Cosmos zasięgało wstępnych informacji.
Decydujący gol z Atalantą oddalił jednak rozmowy podjęte w zeszłym tygodniu z Baldissonim, który podczas prywatnej dyskusji z Tottim próbował wyjaśnić pozycję klubu, który nie zamierza przedłużyć jego kontraktu o kolejny sezon. Aby złagodzić sprawę próbowano rozmawiać o przedłużeniu umowy dyrektorskiej, którą Totti ma przygotowaną w szufladzie na najbliższe sześć lat. Rozwiązanie będzie zawsze dostępne w przyszłości, nawet jeśli numer 10 zdecyduje się kontynuować karierę piłkarską gdzieś indziej. Ciężko jednak wyobrazić sobie definitywną odpowiedź w tej kwestii przed najbliższym przyjazdem Pallotty, oczekiwanego w Rzymie na koniec maja.
Komentarze (12)
Mam nadzieję ze Fra zostanie z nami na kolejny sezon FORZA TOTTI!
Adamus pisze że męczy go ta cała afera prasowa, tak samo męczy i obciąża to zespół, zawodników, trenerów no i samego Tottiego.
Sprawa jest prosta, gdyby Pallotta miał zamiar przedłużyć kontrakt Francesco to ugasiłby ten pożar jednym wywiadem w który powiedziałbym że nowy kontrakt dla Kapitana już czeka i tyle albo przedstawiłby go Tottiemu przez Zanziego czy Baldissoniego.
Cała sytuacja by się uspokoiła, otoczenie by się zrelaksowało i każdy zająłby się już przyszłym sezonem.
Skoro tego nie robi to znaczy że nie ma takiego zamiaru.
Natomiast czemu nie powie teraz wprost o podjętej decyzji i czemu zwleka z tym aż do końca Maja ? To jest proste, tak informacja mogłaby kompletnie zdestabilizować klub, doprowadzić do kolejnych protestów kibiców, ataków na zarząd, na trenera itp. a Pallotta nie może sobie na to pozwolić bo Roma jest notowana na giełdzie. 15 Maja Roma gra swój ostatni mecz w sezonie, kurtyna opada i wtedy można podać taką bombę do wiadomości publicznej bo już nijak to nie wpłynie na pozycję i kondycję klubu. Piłkarze rozjadą się na urlopy a Pallotta i Spall będą mieć względny spokój do pierwszego meczu na Olimpico. Tak ja to widzę.
Robią z Romy burdel... Brak poszanowania dla legend, wychowanków, kupić-sprzedać (byle kasa się zgadzała), stadion ma być disneylandem, wszędzie pchają swoich, byle kasy się nachapać...
Wole 10 miejsce w lidze, biedniej - byle honorowo. Wszystkie powody do dumy spieprzą amerykańce...
Kibice powinni zrobić taki protest i w ogóle przestać chodzić na mecze...
Pusty stadion = pusta kasa.
Co jest nie tak z tym gościem ?
Nawiasem mówiąc karny nie był wprawdzie zupełnie z kapelusza, ale ja bym na 7:3 nie podyktował ;)
Forza Franek !!!