Aktualnie na stronie przebywa 1 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Świadkami żenującej porażki byli wszyscy kibice Romy, którzy śledzili mecz rozgrywany na Stadio Via del Mare. Roma poza strzałem Bojana i dwiema okazjami Osvaldo nie zrobiła nic by wygrać ten mecz. Wspomniane sytuacje wcale nie były stuprocentowe. Tak groźne szanse stwarzali tylko gospodarze, którzy przy wyśmienitej postawie napastnika, Luisa Muriela, strzelili Rzymianom aż 4 gole. Szczerze mówiąc po takiej postawie, powinny nastąpić jakieś decyzje, gdyż taka postawa, to już nie porażka, a kpina z kibiców. Dopiero w końcowych 6 minutach gracze Giallorossich z Rzymu, przebudzili się i zdołali strzelić dwa honorowe gole. Nie zmienia to jednak uczucia wstydu jaki przynieśli swoim fanom.
US LECCE - AS ROMA 4:2 (2:0)
Gole: 1:0 22' Muriel, 2:0 44' Di Michele 3:0 49' Muriel, 4:0 56'(rk) Di Michele, 4:1 88' Bojan, 4:2 90' Lamela
Żółte kartki: Delvecchio, Blasi, Di Michele, MIglionico (Lecce) oraz Jose Angel, Marquinho (Roma)
LECCE (3-5-2): Benassi; Oddo, Miglionico, Tomovic; Cuadrado (Grossmuller) , Blasi, Giacomazzi (Bertolacci), Delvecchio, Brivio; Muriel (Bojinov), Di Michele
Ławka: Petrachi, Di Matteo, Carrozzieri, Corvia
ROMA (4-3-3): Stekelenburg - Rosi, Kjaer, Heinze, Jose Angel - Gago, De Rossi, Marquinho - Lamela, Osvaldo, Bojan
Ławka: Curci, Taddei, Cicinho, Viviani, Pjanic, Perrotta, Tallo
Statystyki (wg. flashscore.com)
LECCE - ROMA
Gole:
4 - 2
Posiadanie piłki
41% - 59%
Strzały
5 - 12
Strzały celne
4 - 7
Faule
19 - 11
Żółte kartki
4 - 2
Rzuty rożne
3 - 6
Rzuty wolne
13 - 23
Jeśli jesteś kibicem, to każde spotkanie rozgrywane w sobotę tuż przed świętami wielkanocnymi, jest wyjątkowe. Świąteczna atmosfera, wyprawa na mecz lub śledzenie ulubieńców w telewizji. Każdy ma nadzieję, że jego ulubieńcy przysporzą powodów do radości nie tylko zwycięstwem ale i ładną grą. Podobnie było przed spotkaniem z Lecce. Wszyscy kibice Romy, niezależnie od narodowości, wierzyli – aby była to wiara bliska przekonaniu, że Giallorossi na Via del Mare pewnie wywalczą 3 punkty.
Rywal , drużyna Lecce, nie budziła wielkiego respektu. Nie licząc ostatniej w tabeli Ceseny (mecz w ostatniej kolejce), a mając na uwadze, że obydwa mecze przeciwko Novarze zostały już rozegrane, Lecce jest trzecią najsłabszą druzyną w ligowej klasyfikacji. O ile Wilki z Lecce dysponują nienajgorszymi osiągnięciami w ofensywie, 37 strzelonych goli, to jednak ich linia obronna sprawia, że tracą jeszcze więcej goli niż udaje im się zdobyć. Skutkiem tego odległe miejsce w tabeli i znaczna bo pięciopunktowa strata do pierwszej bezpiecznej w tabeli pozycji zajmowanej przez Fiorentinę.
Roma, od kilku kolejek zajmuje szóste miejsce, pomimo licznych wpadek. Dowodzi to jedynie kryzysu w jakim znajduje się Serie A. Jeżeli zespół raz po raz notuje wpadki, by po dwóch wygranych z ligowymi słabeuszami, dalej zajmować eksponowane miejsce w klasyfikacji punktowej oraz mieć realne szanse na awans do Ligi Mistrzów, nie świadczy to zbyt dobrze o poziomie rozgrywek.
Trener gospodarzy, Serse Cosmi - charakterystyczny, wybuchowy, zdeklarowany kibic Romy, nie mógł skorzystać w sobotę z kontuzjowanych Julio Sergio (zawodnik wypożyczony z Romy) oraz Esposito. W zespole Romy, prawdziwy szpital. Burdisso, Juan, Cassetti, Borini, Lobont, Greco, Totti, Simplicio, to długa lista nieobecnych na spotkanie z Lecce. Szczególnie dotkliwy taktycznie brak Juana i Tottiego, filarów swoich formacji, nie napawał optymizmem. Jednak przecież Roma mierzyć się miała z ligowym outsiderem, z którym Lupi jeszcze nigdy nie przegrali, niezależnie od tego czy mecz odbywał się w Rzymie czy w Lecce.
Kiedy rozpoczął się mecz każdy Romanista żył powyższymi statystykami i nadziejami. Przez dwadzieścia minut mieliśmy wszyscy nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie i to Roma zgodnie z tradycją będzie cieszyła się ze zwycięstwa nad Lecce. Jednak w pierwszych minutach na boisku nic wielkiego się nie wydarzyło. Powstało jedynie wrażenie, że La Magica, pozwala na zbyt wiele rywalom. Gra wyglądała jak w najbardziej koszmarnych meczach za kadencji hiszpańskiego taktyka, czyli Giallorossi z łatwością przedostawali się na czterdziesty metr przed bramkę rywala i tam rozgrywali piłkę. Gospodarze schowani za podwójną gardą, skomasowany pressing rozpoczynali około trzydziestego metra przed bramką Benassiego. W efekcie Roma nie była w stanie stworzyć groźnej sytuacji, a jedynie bezmyślnie przetrzymywała piłkę w środkowej strefie. Irytującym jest, że bezsens takiego grania widzą absolutnie wszyscy oprócz Luisa Enrique i jego bezkrytycznych zwierzchników.
Wtedy przyszła 22. minuta gry. Błąd linii obronnej zaangażowanej jak zwykle w konstruowanie pozornych ataków na bramkę Lecce. Strata piłki w środkowej strefie, szybka, prostopadła piłka od Giacomazziego miedzy dwóch obrońców do „szybkonogiego” Luisa Muriela. Kolumbijski napastnik nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Stekelenburga. Zdobywając gola jako pierwsze, Lecce zrealizowało zapewne założenia przedmeczowe Cosmiego. Zadowolone cofnęło się na własną połowę. Roma wróciła do bezmyślnego klepania z dala od bramki Benassiego. Od czasu do czasu zdarzało się, że aktywni Di Michele i Muriel dostawali podania od partnerów, którym udało się wyłuskać piłkę dzięki niefrasobliwości i niedokładności Rzymian.
Pierwsze znaczące zagrożenie Roma stworzyła dopiero w 38. minucie gry, kiedy w przeciągu minuty Bojan Krkić oddał dwa strzały z dalszej odległości. Przy pierwszym próbował technicznie strzelić w okienko bramki Benassiego, jednak strzał został zablokowany. Chwilę później, znów mając sporo swobody uderzył z ponad trzydziestu metrów. Bramkarz Lecce z trudem wybił na rzut rożny piłkę zmierzającą przy słupku do bramki. I tyle Roma zdołała osiągnąć w pierwszej częśći gry w ofensywie. Baa! Żeby nie robić nadziei czytającym, wspomnę, że przez znaczną część drugiej połowy mieliśmy tylko dwie sytuacje Osvaldo, których nazywanie stuprocentowymi, byłoby sporą przesadą.
Wracając jednak do chronologicznego opisu zdarzeń, Lecce widząc nieporadność Romy, zaczęło śmielej atakować. I tak w 44. minucie mieliśmy już 2:0. Rzut rożny dla Lecce. Dośrodkowanie mija pole karne. Na jego skraju klatką zgrywa do partnera jeden z zawodników gospodarzy. Strzał sprzed pola karnego blokowany przez Heinze. Niestety na tyle niefortunnie, że piłka trafia na jedenasty metr do Giacomazziego. Ten z powietrza zgrywa do niepilnowanego Di Michele, który ładnym strzałem z woleja strzela silnie w bramkę Steke. Śmiesznie oglądało się dwa skupiska obrońców Romy przy tej akcji. Dowodzi to, że taktykę defensywną Romy można określić „na hurrra”. Zdaje się ona polegać na bieganiu w grupach do piłki. Czyli chaos, jakże charakterystyczny zresztą także dla poczynań ofensywnych Giallorossi.
Pierwsza połowa dobiegła końca, a kibice Romy, przekonani przed meczem o wyższości swojej drużyny, przecierali oczy ze zdumienia. Wielu miało jednak jeszcze złudzenia, że losy meczu odmienią się w drugiej połowie. Przecież Milan, przegrywał do przerwy na Via del Mare 3:0, a spotkanie wygrał 3:4. W zasadzie to pewnie piłkarze Romy, podobnie jak kibice mieli nadzieję „że losy meczu się odmienią”. Kłopot w tym, że drużyna Luisa Enrique, nie posiadająca żadnego charakteru sądziła, że losy spotkania odmienią się same. Tym sposobem, nieświadomi swoich mocy sprawczych gracze Romy, fizycznie wyszli na boisko w drugiej połowie. Jednak duchem, zdawali się pozostawać jeszcze w szatni. Absolutnie przytomny na boisku był Muriel. Świetny tego dnia napastnik Lecce, otrzymał piłkę z dala od bramki Stekelenburga. Nikt mu nie przeszkadzał, więc pobiegł z nią w stronę pola karnego. Kiedy był około trzydziestu metrów od celu, przepięknie uderzył w długi róg bramki Holendra. Źle ustawiony golkiper Romy dał się zaskoczyć i Lecce prowadziło już 3:0. Pomimo sromotnej porażki Romy w tym meczu, należy docenić rzadką urodę tej bramki.
Absolutnie nie miało to wpływu na graczy Romy, którzy kontynuowali realizowanie, „spokojnego tego dnia o wynik” Luisa Enrique. Hiszpański szkoleniowiec, lekceważąco przesiedział na ławce trenerskiej cały mecz. Nie podpowiadał swoim piłkarzom, nie przeprowadzał roszad w taktyce, nie robił zmian w składzie. Wszak nie zmienia się czegoś co ma głębszy sens i zamysł, a także jest wyrazem geniuszu. „Dzięki” temu kibice Romy dalej byli katowani, pseudo-grą, a w 56. minucie, obejrzeć musieli jeszcze jedną bramkę dla rywali. Muriel z piłką w narożniku pola karnego, już prawie przeszedł Heinzego. Argentyńczyk padając podciął gracza Lecce. Orsato po chwili namysłu wskazał „na wapno”. Pewnym egzekutorem David Di Michele.
Akcja Di Michele mogłaby zakończyć spotkanie. Od 56. minuty na stadionie w Lecce, działo się naprawdę niewiele. Lecce broniło nad wyraz korzystnego wyniku. Roma? Bez ambicji, nie próbowała nawet strzelić honorowego gola. Gdyby nie to, że w końcowych dziesięciu minutach gospodarze cofnęli się jeszcze bardziej, to wynik 4:0 byłby wynikiem końcowym. A tak, w 88.minucie dośrodkowanie Lameli na bramkę ładnym strzałem z woleja zamienił Bojan, a w 90.minucie Lamela strzałem z trzydziestu pięciu metrów pokonał Benassiego. Gole honorowe dla Romy, były w żaden sposób niezasłużone. Zacierają one jedynie obraz totalnej degrengolady tej drużyny jaki został zaprezentowany w Lecce.
Słowo wstyd, jest najbardziej delikatnym określeniem tego co odczuwać musieli kibice Romy po tym meczu. Irytacja jest tym większa że mierny trener Rzymian, po meczu zapytany o dymisję, stwierdził, że ani przez chwilę o niej nie pomyślał. Teraz nikt nie ma już wątpliwości, że ten człowiek bez honoru kpi sobie ze wszystkich kibiców Romy. I błagam, niech nikt nie wspomina o jakimkolwiek projekcie. Projektem nie da się nazwać, czegoś co nie ma absolutnie żadnych założeń. No chyba, że nazwiemy go „projektem chaos”. Ja czuję się taką grą, takimi wypowiedziami, takim podejściem oraz brakiem reakcji kierownictwa klubu obrażony.
Komentarze (51)
Teraz czekamy na wygraną z Lecce!
Jedyne zastrzeżenia do obrony, która dała sobie wcisnąć dwa gole z takim rywalem. Szczególnie słabo De Rossi. Raz nie upilnował Caracciolo, a potem w drugiej połowie dał się wyprzedzić dryblasowi jak dziecko, na szczęście ratował Stek. Kjaera uratował w pierwszej połowie boczny sędzia, choć ogólnie grał lepiej od Daniele.
5-2, choć drugi gol dla Azzurrich ze spalonego, to wynik na który zasłużyły obydwa zespoły.
Słaba Roma pokonała beznadziejną Novarę. Tak to widzę.
Liczba bramek jest myląca, wcale nie graliśmy dziś dobrze.
Ale są i plusy.
Przede wszystkim - w końcu odpowiedzieliśmy drużynie, która jako pierwsza wbiła nam gola.
Na plusik też Bojan. To chyba najjaśniejsza postać tego meczu.
Malutkie plusiki też dla pozostałych strzelców bramek.
Póki co nie wyobrażam sobie meczu z Napoli czy Juve.
Gramy to co wcześniej. Mniej więcej do 30 minuty meczu nie potrafiliśmy niemal żadnej piłki zagrać do napastników.
Zobaczymy. Teraz liczą się 3 punkty.
Następny mecz z Lecce. Mam nadzieję że chłopaki to wygrają. Do LM już tylko 4 punkty. Albo staniemy na wysokości zadania, albo damy ciała.
Wszystko w nogach i głowach naszych pupili.
Forza Roma!
Dobry mecz, świetny wynik. Liczę na podobną grę za tydzień.
Nie był to pojedynek jastrzębia z orłem, tylko czapli z kurą, że się tak podle wysłowię
W każdym razie 3 punkty cieszą, teraz czas upolować bażanta - Lecce czeka.
Mówienie o zdecydowanym zwycięzcy że jest słabe, jest... słabe...
Oczywiście nie można po meczu z outsiderem wyciągać wniosków że już coś się ruszyło... Nauczyliśmy się tego choćby po 5:1 z Ceseną. Po prostu mieliśmy niewymagającego rywala i mogliśmy dzisiaj pozwolić sobie na więcej. Ofensywa super, defensywa jak zwykle.
Bardzo ładne zawody rozegrali Angel, Marquinho, Osvaldo. No i jak już pisałem, i "
5 bramek z niczego się nie bierze, ofensywa dziś na plus, defensywa na minus, ale całokształt jak najbardziej pozytywny. Oby tak dalej.
Cieszą gole Bojanka, Marquinho i Grubaska. No i przede wszystkim wynik. Enrique będzie miał przez jakiś czas spokój...
Z góry dzięki za odpowiedź
I z całego serca liczę na to, że racja leży po Waszej (optymistycznej) stronie. Serio serio
No nic, nie strzępię więcej języka
Efektownie i efektywnie zagrane zawody, ale to niewiele żeby nie powiedzieć nic nie zmienia w moim podejściu do hiszpańskiego stratega. Luis musi odejść!!!
Taddei - w sumie nie wiem co o nim napisać. Rewelacji nie było. Jedno co jest pewne to to że druga bramka dla Novary powinna być zapisana jako jego samóbój. Takiego podania na kontrę dla rywali nie widział nawet Gago
De Rossi - Capitano Futuro 3 mecz z rzędu gra poniżej oczekiwań. Oczywiście kupy nie grał, ale w kilku sytuacjach powinien zachować się bardziej dojrzale. Pierwszy gol - powinien tam wsadzić łeb ale chyba się nie spodziewał tak jak Steku że ta piłka poleci do bramki. Mimo wszystko do poprawki !
Kjaer - W przekroju całego meczu to zagrał o dziwo lepiej niż DDR wg mnie. Miał farta że Sędzia nie gwizdnął karnego tylko spalony, bo mogło być nieciekawie. Widzę u niego poprawę, ale nadal bardzo się boje jego interwencji. Zobaczymy jak poradzi sobie z Juve/Napoli.
Angel - tutaj widzę poprawę. Już nie tylko dostaje piłkę, aby ją odegrać do tyłu albo stracić lecz próbuje indywidualnie. Oczywiście ktoś powie że z Novarą to on sobie może dryblować, ale przyjdzie mocny rywal i znowu będzie grać jak panienka. Też jestem tego ciekaw. Póki co pozytywnie!
Gago - mało widoczny, ale w sumie wykonywał dzisiaj kawał czarnej roboty. Ogólnie to na swoim poziomie.
Simplicio - albo mi się wydawało albo Pączek troche "
Marquinho - ten koleś zagrał dzisiaj najlepszy mecz w Romie. Dużo mu dzisiaj wychodziło, był aktywny, strzelił ładną bramkę, a mógł podobną drugą ustrzelić. Jest postęp. Zobaczymy co z silniejszymi.
Totti - nie zgodzę się że Totti zagrał słaby mecz. W stosunku do tego co grał w ostatnich 2-3 spotkaniach to dzisiaj zagrał na prawdę dobre spotkanie! 70 % podań miał bardzo dokładnych tzw. "do nóżki" 30 % to albo podania zablokowane, albo niecelne. Ocywiście chciałoby się jeszcze gola, ale niestety Franek za daleko biega od bramki i z akcji ciężko strzelić coś. Ważne że nie obraża się i cieszy się podobnie jak De rossi żywiołowo z bramke kolegów. Pod koniec jednak widziałem że ma dość Osvaldo i Lameli którzy marnują kolejne kontry
Bojan - to był podobnie jak dla Marquinho jego mecz sezonu w Romie. Mam nadzieję że po tym meczu w końcu się obudzi i podobnie jak Borini złapie wiatr w żagiel. Przed sezonem po nim spodziewałem się najwięcej, ale dopiero dzisiaj mogłem mu bić brawo po meczu. Zasłużył na gola i trafił. Duży plus. Oby utrzymał formę.
Osvaldo - no strzelił tego gola, chwała mu za to, mógł też sypnąć drugiego po kilku minutach, ale miał pecha. Znowu potwierdza się tez że trzeba tego kolesia zmieniać po strzelonej bramce bo drugiej już nie strzeli
Perrotta - średnio. Już nie te lata, ale starał się coś zrobić.
Viviani - za krótko żebym oceniał
Lamela - ogólnie słabo i bez formy, ale gola strzelił więc teoretycznie nie można się czepiać. Mnie też wkurzyła ta sytuacja gdy bramkarz wyszedł na 30 metr i zamiast podać chociażbny do franka to on dryblował
Trener/drużyna - Luisa pewnie i tak zjedziecie jeszcze nie raz więc krytykował go nie będę. Bardzo mi się podobało, że zaraz jak strzelił Simplicio to wszedł za niego Perrotta, a jak zdobył gola Bojan to zaraz wszedł Lamela. To była bradzo pozytywna rotacja. Jeden strzelił bramkę, jest ucieszony i za chwilę daje sznasę koledze na pokazanie umiejętności. Tyle że trzeba powiedzieć że po bramce Bojana mecz siadł doszczętnie. Zero emocji jak dla mnie, ale co sie dziwić jak nasi wygrywali 4:1 u siebie mając jeszcze 8 kolejek w tym sezonie do rozegrania. Wkradło się rozluxnienie i nie przykładali zbytniej wagi do wyniku. Stad też drugi gol dla Novary po koszmarnym podaniu Tadka. Potem Novara jeszcze cisnęła, ale to my trafiliśmy piątego gola. Ogólnie gra cieszy, zwłaszcza że 5 goli i ofensywa pięknie dla oka grała. Defensywa słaba jak na Novare. Rozumiem Omena! Nie należy popadać w hurraoptymizm bo zagraliśmy tak na prawdę z drużyną Serie B i za duże owacje sie nie nalezą. Za tydzień przegrają i znowu Luisa na taczke. Pffu - oczywiscie nie che zeby Roma przegrała ale rozumiem tok rozumowania Omena. Mamy szanse na to cholerne 3 miejsce, ale muszą te 8 spotkan zagrac koncertowo. Z ogórami gramy na wyjezdzie, z mocniejszymi u siebie. Jest szansa jak sie zepną. Juve na wyjezdzie to bedzie prawdziwy test czy zaslugujemy na LM czy to tylko nadzieja. Wygrana cieszy, gra piekan dla oka ale czekamy na silniejszych . FORZA !!!
http
Po tej wypowiedzi nie mam pytań... Ręce mi opadły i w zupełności zrozumiałem dlaczego możesz pozytywnie oceniać Luisa Enrique i jego chore wizje. Nie będę czekał na to aż przegrają za tydzień żeby zjechał Luisa. Niezależnie od dzisiejszego wyniku to żaden trener i powinien zostać zwolniony dyscyplinarnie...
Ten mecz na pewno nie został przez nasz zespół zagrany tak dobrze, jak wskazuje na to wynik.
Bardzo dobry mecz Osvaldo i Marquinho i chyba oni dostaną najwyższe noty.
Najgorszy Totti. Ehh, naprawdę szkoda mi naszego Il Capitano, ale nie reprezentuje on poziomu czołowego klubu Serie A. Poza tym ciężko pochwalić linię obrony.
Co do Angela to pokazał on, że gdy nie ma presji wyniki (tj "gdy stracę piłkę nic się nie stanie"
I fenomenalny Simplicio - nie znam drugiego człowieka o takim szczęściu.. jemu ta piłka się zawsze tak jakoś dziwnie odbije, że co jakiś czas padają śmieszne bramki w jego wykonaniu. Naprawdę, tylko on mógł strzelić coś takiego jak dzisiaj
Ogólnie indywidualne przebłyski w przodzie, dobre dośrodkowania i z tego wyszły bramki. Strasznie mnie irytuje ten brak ruchu i wystawiania się na pozycje przy ataku pozycyjnym. Ja rozumiem, że można podawać wszerz i w tył i pewnym momencie przyspieszyć grę, tyle że u nas tego przyspieszenia nie ma, tak jak aktywności zawodników przed linią piłki. I to mnie strasznie denerwuje, bo taka gra na zespoły pokroju Napoli czy Juventusu nie wystarczy.
powiem tak, może miewamy wzloty i upadki, ale wciąż są realne szanse na 3 miejsce w Serie A...teraz zbliżyliśmy się na 4 pkt do Lazio...niewielka strata do Napoli i Udinese, wszystko się może zdarzyć...
niedziela palmowa, wiec niektórym plama najwyraźniej odbija, skoro widzą mecze sezonu u zawodników, którzy dotychczas słynęli z bycia zagadką- po co w ogóle są w Romie.
No i zachwyt nad obyczajem- strzeliłeś, to wypad, bo kolega chce pokazać umiejętności. ROTFL.
Strzelanie goli z akcji to prawdziwy postęp drużyny o lata świetlne
A to co się dzieje w Mediolanie to śmiech na salixD 9 goli w tym 4 karne xD
Zrobi się ciasno, no ale w tłoku to i Pączek piękną bramkę wsadził!
riss, rzymska_cyfra, carminho i reszta - Ja tylko wypowiadam się na temat tego co widziałem. Możecie mieć odmienne zdania, czasem ktoś rzuci jedną czy drugą obelgą na innego użytkownika, ale to nie ważne. WAŻNE że każdy tutaj wyraża swoje zdanie, dyskutuje, porusza różne tematy dotyczące klubu, czasem kłóci się z innymi, ale każdy to robi bo KOCHA ten klub. Gdyby nam nie zależalo na dobru Romy to byśmy mieli to gdzieś, ale jednak cały czas mamy odmienne zdania, odmienne poglądy na kilka aspektów np. taktyka, mentalność drużyny. Tak czy siak zawsze będziemy mieli jedną wspólną cechę: Będziemy kochać Romę, a kłótnie będą świadczyć tylko o tym że każdy z nas ciągle chce dla klubu jak najlepiej. Także ja nie mam wam za złe niezgodności, wyrażam swoje zdanie, jak ktoś się ze mną zgadza to mi miło, jak nie to też dobrze bo widzę że wam zależy na tym klubie, a nie olewacie wyniki. Pozdro!
Inter i to nie zawsze z pozytywnym skutkiem. Owszem, potraciliśmy w tym sezonie sporo, oj sporo ważnych punktów, ale i tak jesteśmy po 30 kolejce blisko 3 miejsca !!! Po takiej rewolucji !!! Przypominam po raz drugi że rok temu walczyliśmy na tym etapie sezonu o 4. miejsce i w tabeli był raczej podobny układ, Jak się skończyło to każdy pamięta, ale jakoś wtedy Montelli na taczkach nie chcieliście wywalać. Dlatego uważam że nie jest tak źle jak na taką rewolucję. Kolejnym czynniekiem który mnie przekonał do Luisa jest wywiad De Rossiego sprzed kilku ładnych tygodni. Szanuję bardzo tego piłkarza i skoro on zaufał trenerowi to ja też mu ufam i daje czas. Niektórzy z Was traktują tą sytuację jak małe dzieci. Wiadomo czas leci i najlepiej jakby Roma była już na wysokim poziomie, ale nie jest więc ktoś wymyślił projekt 5-letni zakładający dążenie do najwyzszych celów nawet europejskich. Należy jednak myśleć przyszłościowo i trochę poczekać wg mnie. Myślicie że mnie nie trafia szlag jak widze Milan czy inne Napoli w LM ?! Oczywiście że mnie ściska, ale zasłużyły sobie na to to grając. Milan dopiero się tak na prawdę odrodził, ale to jest wielki klub i zawsze będzie wysoko. Powiecie że Juve też przed sezonem przeszło reowlucję a teraz walczy o scudetto. No tak a my nie walczymy. My idziemy drogą Manchesteru City, którego Arabowie przejęli w 2007 roku i co?! I dopiero w 2011/2012 grają na najwyższym poziomie. Tam projekt trwał 5 lat żeby dojść na wyżyny ale zaczynali prawie od zera. W Romie jest lepiej, bo to zawsze silny klub we Włoszech i podwaliny już mieliśmy. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale ja bym apelował o poczekanie do końca sezonu ! Jasne, możemy mieć zarówno to ukochane 3. miejsce, ale również możemy spaść na 8. miejsce. Nic nie jest powiedziane. Ale co wg ciebie carminho teraz byłoby najlepsze. W szczytowym okresie sezonu zwolnić trenera i zatrudnić byle kogo tak na prawdę? Bo asystent na 100 % rowniez by odszedł w takiej sytuacji. Dymisja trenera to jedno. Co z sezonem 2011/12? Cały rok piłkarze uczyli się nowego stylu gry i teraz mają wrócić do bardziej starego stylu?! To zajmie im kolejny rok. Tak kolejny rok, bo to nie jest tak łatwo wrócić do poprzedniej koncepcji. Wszyscy proszą o ocenianie na koniec sezonu. Czy to trener czy też zawodnicy. Jakby oni mu nie wierzyli to by się zbiesili i grali przeciwko niemu tak jak w Chelsea. Jednak ufają mu i wierzą że to wypali. Każdy z kim rozmawiałem mówi że po takiej reowlucji klub będzie bardzo dobry za 2-3 lata i ja uważam podobnie. Nawet jak teraz nie awansują do pucharów to trudno, będe cholernie zły, ale jak będę widział w przyszłym sezonie choć minimalny postęp to dalej będę ufał tej logice, bo bezsensem byłoby teraz zwalniać trenera. Nawet jeśli tego chcecie to nie macie - sorry , nie mamy na to wpływu nawet małego ! Nic nie poradzimy , dlatego ja jak najszybciej zaakceptowałem ten rozwój wydarzeń i nadal czekam z oceną przynajmniej do końca maja do czego i was zachęcam! -----Przepraszam za taki długi tekst, ale krócej się nie dało
Forza Udine!
W tamtym sezonie po 30 kolejkach mieliśmy 50 punktów. Czwarte Udinese miało ich 56 (dziś 48,) trzecie Napoli 59 (dziś 51). W tym momencie w tamtym układzie byłoby po ptokach, bo tracilibyśmy do Ligi Mistrzów 12 punktów. Dziś mimo minimalnie słabszej gry mamy tylko 4 oczka.
Jesteśmy zespołem pokroju Levante czy Osasuny w Hiszpanii. Plus jednak ten, że liga włoska wygląda w tym sezonie jak hiszpańska, nie jak angielska, gdzie przynajmniej cztery drużyny ładnie cisną z punktami. Lazio, Udinese czy Napoli niewiele nam odstają. Nikt nie broni im grać lepiej.
Dlaczego więc nie zająć tego trzeciego miejsca, skoro podawane jest nam na tacy mimo takiej nie innej gry? Cała walcząca czwórka gra kupę. My kopiemy w kratkę, Lazio podobnie. Udinese miało bardzo dobry początek sezonu, a teraz gra porażkę. Napoli z kolei po słabej pierwszej rundzie ostatnio sporo odrobiło. Wszyscy są na tym samym mizernym poziomie. Jesteśmy świeżsi od całej wspomnianej trójki, bo nie graliśmy w pucharach.
A to sie dzieje caly sezon. Nadejdzie niedugo ow kolejny mecz gdzie beda becki i wracamy do punktu wyjscia.
Cudow nie ma. Z 13 i wiecej porazkami na sezon w LM sie nie gra.
Chociaz jak ktos wspomnial, ta liga jest juz tak slaba ze wszystkiego mozna sie spodziewac.