Aktualnie na stronie przebywa 17 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Rudi Garcia za każdym razem wspomina ciepło swój pobyt w Rzymie. Niebawem wróci do stolicy Włoch na mecz Ligi Europy z Lazio i będą to jego personalne derby. Były trener Giallorossich udzielił wywiadu dla Corriere dello Sport.
Na Olimpico kibice Lazio ciebie wygwiżdżą...
- Zgadzam się, gdyż jestem i zawsze będę Romanistą. Wystarczy, aby wszystko pozostało w granicach fair-play, w granicach spektaklu: rywalem jest się na boisku, nie poza nim. To nie jest wojna.
Poprowadziłbyś kiedykolwiek Lazio?
- Nie, nigdy. W Rzymie istnieje dla mnie tylko jeden klub. Lazio zasługuje na szacunek, taki sam jaki dali mi ich kibice. Ja jednak wybrałem inną drogę i nie mogę temu zaprzeczyć.
Marsylia jest domem innego wzmocnienia z Romy: Kevina Strootmana. Jak doszło do negocjacji?
- Gdy dowiedziałem się, że Roma pozyskała Nzonziego zadzwoniłem do mojego dyrektora sportowego, Zubizarrety i poprosiłem, aby sprawdził teren. W sercu nie myślałem jednak, że zaakceptuje przybycie do Marsylii, gdyż dopiero co został ojcem. Tymczasem... Być może Kevin nie czuł w tym momencie zaufania kierownictwa i wykorzystałem tą okazję.
Niektórzy szepczą, że straciłeś autorytet po buncie Tottiego po zmianie z Torino...
- Nie chcę być wulgarny, ale nie przychodzi mi na myśl lepsze słowo: to brednie. Wiemy wszyscy kiedy zaczęły się moje problemy w Romie.
Odsłoń to tu i teraz.
- Na koniec drugiego sezonu, po derbach, które zapewniły nam drugie miejsce, powiedziałem co myślałem na temat przepaści do Juventusu, na temat niemożliwości wygrania scudetto. W tym miejscu był koniec, moja droga została naznaczona. Jednak podoba mi się, że Francesco powiedział to samo kilka tygodni temu. We Francji przysłowie mówi, że niedobrze jest mieć rację zbyt wcześnie.
Kto zdecydował o twoim losie? Pallotta? Baldissoni?
- Nie wiem, to bez znaczenia. Wiem tylko, że kontakty z moim następcą zostały prowadzone od dawna. Nie było zbyt wielkiego szacunku... Byłem skazany od początku sezonu i również ja popełniłem błąd.
Jaki?
- Pozwoliłem by usunęli mi trenera od przygotowania, Paolo Rongoniego, którego potem wziąłem tutaj, do Marsylii. Zaakceptowałem dwóch profesjonalistów wziętych przez kierownictwo [Norman i Lippie - wyj.red.], którzy nie przybyli ze świata piłki, to był błąd. Wyjaśniali mi, że jest zbyt dużo kontuzji. Jednak wydaje mi się i mówię to ze szczerą przykrością, że w Trigorii ten problem pozostał.
Komentarze (15)
A co do kontuzji, to wprowadzając Normana i Lippiego zamieniliśmy kontuzje mięśniowe na zerwania więzadeł. Także dzięki
A kto teraz odpowiada za przygotowanie fizyczne? Bo tego Normana to zwolnili
Tak to jest w sporcie, zwłaszcza tym na najwyższym poziomie, że czas szybko płynie i ten kto jednego dnia jest bohaterem, następnego dnia staje się problemem. Dotyczy to zwłaszcza trenerów - ci co przetrwają w klubie kilka lat są ewenementami.
Chociaż uważam Palotte za dobrego biznesmena i przedsiębiorcę, to jakby na to nie spojrzeć, ducha drużyny z "Wiecznego Miasta" zabił pewnymi decyzjami tylko po to, a może aż po to żeby sakiewka się zgadzała...pytanie tylko brzmi czy w dzisiejszej piłce jest jeszcze miejsce na romantyzm?
Tak jak tu piszecie ciągle pojawiają się jakieś zakulisowe niesnaski. Z Zemana i tak nic, by nie było, bo to marny trener. Ale taki Garcia czy Spalletti przy lepszej współpracy z zarządem, coś mogliby ugrać. Teraz czekać, kiedy Di Francesco rzuci tą posadę.
"Podobnie Spall musiał akceptować transfery, i DiFra musi akceptować transfery. Trudna jest praca w Romie."
No ale tak to działa w 90% klubach na świecie, jak nie więcej. Przez to chociażby Conte odszedł z Juve. Życie to nie FM, gdzie będąc trenerem, masz realny wpływ na prawie wszystko co związane z klubem.