Aktualnie na stronie przebywa 32 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
We włoskich mediach wciąż nie milkną echa faulu Lucio na Stekelenburgu z sobotniego meczu Interu z Romą. Brazylijczyk otrzymał za zagranie żółtą kartkę, a zdaniem wielu powinien zdecydowanie opuścić boisko. Tak samo myśli bramkarz Romy z lat 1989-1997, Giovanni Cervone, który udzielił wywiadu dla Radio IES.
O Romie:
- Sobotni mecz był krokiem naprzód w porównaniu do tego z Cagliari. Mecz z Cagliari był brzydki. Inter jest w tarapatach, jednak Roma rozegrała dobre spotkania, mogąc nawet wygrać.
O kontuzji Stekelenburga:
- To było prostackie wejście, wejście zabójcy. Bramkarz doszedł do piłki pierwszy. Jest kilku graczy, którzy aby uzyskać karnego zabiliby matkę. To było na czerwoną kartkę i nadawało się również do zawieszenia na wiele kolejek. W telewizji wszyscy starają się minimalizować, jednak gdyby trafił dobrze w skroń, zabiłby go. Takie kwestie wymagają większej uwagi.
O Stekelenburgu:
- Szczerze mówiąc wiem niewiele, widziałem go w reprezentacji narodowej, wydaje się dobrym bramkarzem. We Włoszech jednak jest ciężko. Mam nadzieję, że to dobry wybór i chłopak okaże się dobrym zakupem.
O Loboncie:
- Lobont jest w Romie już od kilku lat, zawsze był na swoim miejscu i gdy był wzywany, spisywał się dobrze: ja, jako zastępcę dla Stekelenburga, wskazałbym na niego.
O Curcim:
- Potencjalnie jest to dobry bramkarz. W ostatnich dwóch sezonach nie miał szczęścia, po części również z powodu własnych błędów. Potrzebuje uspokojenia i musi wrócić do gry, w Romie lub gdzieś indziej. Siedzenie długo w miejscu może być problemem. Bramkarz musi grać zawsze.
O Donim:
- Przeszedł niesamowitą inwolucję. Po kontuzji nigdy nie wrócił na swój poziom. W zeszłym roku można powiedzieć, że był wystraszony. U bramkarza nie może mieć to miejsca.
Komentarze (7)
Gdyby Stek poszedł wślizgiem i Lucio go zachaczył o ochraniacz czy buta nie bylo by całej tej głupiej dyskusji.
Gdyby to Lucio był o ułamek sekundy szybszy to byłby karny i wszyscy by wieszali psy na Steku.
Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem.
Grali w piłkę nożną a nie w szachy, Stek zaryzykował, Lucio nie odpuścił do końca i wyszło jak wyszło, szczęście w nieszczęściu. Nie ma się co na siłe doszukiwać wszędzie spisku bo do każdej sytuacji można wymyślić byle pierdołe która zmieni nastawienie innych.
http
Nie pisze jak fan Interu tylko jak człowiek który ma własne zdanie, widziałem sytuacje, oglądałem powtórki, czytałem wypowiedzi obu stron i oceniam. To ze kibicuje Romie nie oznacza ze muszę chcieć więzienia dla Lucio. Mam na szczęście swój rozum.
A bramkarz musi być szalony i ryzykować i okazało się ze Stekelenburg trochę szalony jest i dobrze bo to cecha bramkarza. Zaryzykował i wyszło jak wyszło. Podkreślam ze przy tym starciu miał głowę na ziemi i nawet przypadkowe kopnięcie, nadepnięcie czy upadek na niego mógł się źle skończyć. Piłka nożna to nie szachy. A całej otoczki dodaje to że było kopnięcie w głowę i utrata przytomności. To był normalny faul, jeden był szybszy jeden się spóźnił i tyle. Nie ma się co bawić w Colombo i szukać wszystkiego że Lucio chciał zabić...