Aktualnie na stronie przebywa 8 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
(Corriere dello Sport - R.Maida) Kolejne odrodzenie, kolejne rozczarowanie, kolejny problem. Patrik Schick zatrzymał się ponownie. "Ocenię go przed następnym meczem", mówił Di Francesco, który już w sobotę uniknął, aby wszedł z ławki, być może czując, że może to być niebezpieczne dla niego i dla Romy.
Wczoraj doszło do oficjalnego potwierdzenia kolejnego niepowodzenia na drodze do definitywnego odzyskania: Schick wciąż czuje ból kontuzjowanej nogi, gdy kopie. Nie jest do na pewno szczegół dla piłkarza. Byłoby to jak malarskie zmagania, aby utrzymać pędzel w dłoni. Ochrona i ostrożność w przypadku najdroższego zakupu w historii Romy jestwymagana. Szczególnie przy obserwacji tego, co przydarzyło się Karsdorpowi, którego leczenie kliniczne było zakończone od dwóch tygodni. Biorąc pod uwagę, że z Chelsea Schick by nie grał i że Di Francesco może zabrać na ławkę tylko siedmiu ludzi, ze względu na regulamin UEFA, nie było powodu, aby naciskać.
Na pewno choroba mięśniowa Schicka staje się złożona i trudna do wyjaśnienia: nawrót problemu mięśniowego, spowodowany kwadransem gry z Veroną, wywołał w konsekwencji uraz uda, który trwa praktycznie od 16 września. Roma twierdziła, że może wrócić do gry po październikowej przerwie. Teraz z kolei najbardziej wiarygodną hipotezą jest to, że Schick wróci do dyspozycji w połowie listopada, a zatem dwa miesiące od urazu.
Do derbów żegnamy się też z Bruno Peresem. W Bergamo odniósł uraz mięśniowy górnej części uda, praktycznie biodra. To jego drugie zastopowanie od początku sezonu, był już wyautowany w trakcie meczu w Bergamo: również problem z obszarem przywodziciela, ale drugiej nogi, prawej.
Komentarze (9)
Oznak choroby nie ma ale go boli. Czyli gunwo wiedzą, co mu jest
Trudno mi pojąć, aby przy współczesnej medycynie nikt nie wiedział co chłopakowi dolega. Było serce, są mięśnie, zaraz może będą plecy.
Jakakolwiek byłaby prawda, to nie podoba mi się ten transfer. Niby Monchi wynegocjował super rozłożenie kosztów, ale teraz wątpię czy to taki wielki sukces naszego DS. Teraz to Schick musiałby grać normalnie jak Messi, żeby przyćmić to wszystko co się wokół niego dzieje począwszy od wyjazdu na testy do Turynu.
P.S.
Jednak Monchi w moich oczach przebił sławne zimowe okienko Sabatiniego, który sprowadził Doumbię i jeszcze jednego dając takie wzmocnienie, że żaden nie mógł grać.