Aktualnie na stronie przebywa 21 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
(Corriere dello Sport - R.Maida) Wydaje się to jak już napisany scenariusz, w czynach i słowach. Roma Eusebio Di Franceso nie wygrywa od sześciu meczów, tak jak pięć lat temu, gdy balansowała między Zemanem i Di Francesco z frustrującymi konsekwencjami, które zmaterializowały się w finale Coppa Italia.
Di Francesco przyznał się do kłopotów finansowych klubów, które wykraczają poza to co sobie wyobrażał, tak jak robili to już w poprzednich latach Rudi Garcia i Luciano Spalletti, którzy wyjaśniali przepaścią ekonomiczną niezdolność do rywalizowania z Juventusem o scudetto (Garcia zapłacił dodatkowo za wyraz bezsilności wprowadzeniem komisarza latem, co zamieniło się w zwolnienie zimą). Mijają lata i trenerzy, ale cyklicznie, w pewnym momencie, Roma wraca do omawiania zawsze tych samych problemów: zespół zdemotywowany, brak charakteru, brak gry, niezadowoleni kibice.
Di Francesco jest szóstym trenerem amerykańskiej Romy. Szóstym na siedem sezonów. Nikt z jego poprzedników niczego nie wygrał, dlatego ewidentnie choroba nie może dotyczyć tylko ławki trenerskiej. Ta rola jednak ulega zużyciu i po jakimś czasie popycha do zmiany: to zależy od pracowników jak Luis Enrique i Spalletti, którzy odeszli z powodu wyborów lub jest narzucane przez klub, który zwolnił Zemana i Garcię i nie potwierdził przejściowego Andreazzolego. Jeśli nie oparł się najdłużej panujący ze wszystkich, Garcia, który podpisał długi kontrakt po tym jak rozkochał w sobie prezydenta Pallottę, jest to znak, że w Romie koncept planowania zderza się ze zmiennością nastrojów i braku zadowolenia z wyników na odcinku krótkoterminowym.
W tym sezonie wszystko jednak wydaje się być skompresowane w porównaniu do tego samego rzymskiego szału: prawdą jest, że w Trigorii przechodzi się bardzo szybko od euforii do rozczarowania, ale teraz się przesadza. 5 grudnia Roma awansowała do 1/8 finału Ligi Mistrzów, jako pierwszy zespół z grupy przez Chelsea i Atletico i świętowała zielone światło dla stadionu. Od historycznego dnia, który obiecywał imperialną sławę, narodziła się awaria techniczna. Nic nie jest nieodwracalne, ale trend jest bardzo, bardzo niepokojący. Roma Di Francesco idzie gorzej niż ta Spallettiego, Garcii i nawet Andreazzolego: średnia punktów 1,79 w 29 meczach. W ostatnich sześciu kolejkach spisała się najgorzej ze wszystkich, wliczając Benevento, wykluczając Chievo. Przypomina tą Zemana, który w połowie stycznia skarżył się na brak reguł w szatni i 1 lutego został zwolniony. Di Francesco, który często wystawia publicznie noty graczom, jest zmuszony odwrócić natychmiastowo trend. W przeciwnym razie po raz kolejny wina zostanie zrzucona na trenera.
Komentarze (12)
Pallotta, Questura e speculatori hanno ucciso la Roma e i romanisti.
In questi anni la Roma ha visto i suoi anni peggiori.
10 anni senza alzare in trofeo, i migliori calciatori venduti al miglior offerente, tanti inutili secondi posti e il derby di Coppa Italia perso contro la squadra della regione.
Poi la curva divisa, le barriere, le centinaia di diffide e una militarizzazione dell'Olimpico.
Tutto per distruggere i romanisti, imporre una Roma mediocre e arrivare alla costruzione dello stadio di Pallotta (non della Roma e del suo popolo)
Il trionfo della speculazione contro la passione, la vittoria di una presidenza apolide contro il romanismo e la romanità, il successo del calcio moderno contro lo sport nazionale e popolare, l'affermazione della repressione contro l'ultimo baluardo di identità e libertà.
La sconfitta di ieri non è casuale. Una Roma stile Sassuolo è stata pianificata.
Anno dopo anno è stata smantellata quella che casualmente era diventata una grande squadra, Totti ammainato, la lupa capitolina trasformata in un "cane da bancarella", una tifoseria esiliata per anni, venduta a prefetto e questura e un ambiente deromanizzato.
Ora teniamoci Di Francesco, Totti impagliato, una società americana che pensa solo al profitto e una Rometta da settimo posto.
Tra un po dovremmo subire anche uno stadio stile caserma, con coreografie fatte dalla società, dove sarà vietato l'accesso ai pregiudicati e ai diffidati e dove si canterà e si batteranno le mani telecomandati da uno speaker. Tutto controllato da Digos e Polizia.
Tutto questo è la Roma di Pallotta.
Questa è Roma delle diffide e della repressione.
A questo punto, o ci ribelliamo o ci adeguiamo.
Le mezze misure sono solo patetiche messe in scena di chi non è più né carne né pesce.
O ci riprendiamo la nostra Roma o lasciandola definitivamente a Pallotta e al suo degno capitano "appuntato Florenzi".
O scegliamo il nostro romanismo contro la speculazione e la repressione o abituiamoci a tifare la "Romasassuolo".
Najlepszy przedostatni i ostatni akapit.
Zabieramy nasza Rome albo zostawiamy definitywnie Paloccie i jego przypietemu kapitanowi Florenziemu.
Wybieraj... nasz Romanizm przeciwko spekulacjom i represjom albo przyzwyczajaj sie do dopingu "Romasassuolo"
Jak grali uważnie, to graliśmy brzydko, ale nie traciliśmy frajerskich goli (prawie). A teraz znowu wpadają nam gole bo jest krycie na radar, albo stanie i oglądanie lotu piłki. Oni nie zapomnieli jak się gra w piłkę. Owszem, Radja nie nadąża fizycznie. Ale problem główny to brak motywacji. A to nie tylko trener ale też DS i cały zarząd. Co może zrobić trener z zawodnikiem, który nie wie, czy jutro będzie tu grał? Z zawodnikiem, któremu DS daje komunikat: jesteś dla mnie tylko plikiem banknotów. To są zawodowcy, OK, ale też ludzie.
Ok, ale poza meczami z Chelsea, obrona Częstochowy z Atletico u siebie, średnia porażka na wyjeździe, męczarnie u siebie z Quarabachem, na wyjeździe średni mecz. Chelsea i Atletico w wyraźnym dołku. Brawo za efekt końcowy ponad stan, ale nie ma co też zakłamywać rzeczywistości, że szliśmy jak burza w tej fazie grupowej. To były niezłe, dobre mecze, ale też nie rewelacyjne (poza Chelsea).
Poza tym punktem odniesienia, może być jakiś wymierny sukces, choćby ten P.Włoch. A samo wyjście z grupy, to taki sukcesik, trochę za mało..
Kolejny argument, w świetle trwającego sezonu, te dobre i wynikami i stylem gry mecze, to coraz bardziej wydają się wypadkiem przy pracy, a nie normą. To po prostu był zbyt krótki okres, by robić wielką Romę, z tych paru meczy.
I jeszcze jedna kwestia, w najlepszych meczach graliśmy jeśli chodzi o założenia podobnie. Tam nie było jakiś nowych pomysłów, innej gry niż teraz. Agresywny pressing + Perrotti i Kolarov. Ale ile można bazować na Perrottim i Kolarovie, sami gracze też siedli, a taki sposób gry stał się czytelny.
Mało jest przesłanek, że ta drużyna wróci do tych najlepszych spotkań. Tym bardziej, że na dokładkę atmosfera się popsuła i mentalnie wszystko klapło.
P.S.
O karnym nie wspominając.