Miał zaledwie szesnaście lat, kiedy Boskov pozwolił mu zadebiutować w Bresci. 28 marca 1993 roku. Roma wygrywała 2-0 po golach Caniggi i Mihajlovica. Obok Francesco siedział Muzzi, kolejny rzymianin. A idol Giannini biegał po boisku.
"Grałem w sobotę z Primaverą, chyba w meczu Roma-Ascoli. Strzeliłem dwa gole w pierwszej połowie, a potem Spinosi zdjął mnie z boiska i pojechałem z pierwszą drużyną do Bresci. Nie spodziewałem się niczego, mówię szczerze. Już sam fakt, że jadę na mecz z pierwszą drużyną, dawał mi wiele satysfakcji. Tego dnia na pewno nie zapomnę. W niedzielę, kiedy Boskov powiedział: "Rozgrzewaj się, bo za chwilę wchodzisz", siedziałem na ławce obok Roberto [mowa o Muzzim - od red.]. Myślałem, że trener mówi do niego, a tymczasem Roberto powiedział mi: "Chodzi o Ciebie, ruszaj się". Wszedłem na boisko, rozgrzałem się w dziesięć sekund, także dlatego że mecz prawie już się skończył... Byłem bardzo rozemocjonowany i bardzo zadowolony."
Reszta jest już historią.